10 marca, 2014

VI. Ukrywanie własnych uczuć- czyli szczerość jest przereklamowana

Nie wszystko poszło po jego myśli. Nie tak miało być. Czuł się winny. Wiedział, że wszystko spieprzy jeśli powie prawdę. Ale gdy tylko brunetka zniknęła za drzwiami wyjściowymi, gdy nie widział jej idealnego ciała, nie mógł przestać o niej myśleć. Nie sądził, że do tego kiedykolwiek dojdzie, ale wpadł po uszy. I to z powodu dziewczyny, z którą nie wiązał żadnych planów. Ani razu nie pomyślał o niej w inny sposób jak o przyjaciółce od gry w piłkę, jak o młodszej siostrze swojego kumpla z drużyny, jak po prostu o Lili. Zwykłej rozczochranej Lili, której kręcone czarne włosy zawsze wpadały do oczu i do buzi. Zwykłej Lili... Nie pomyślał tak, aż do teraz. Gdy stał z rękami opuszczonymi wzdłuż ciała i patrzył na białe drzwi, nie myślał o niczym, tylko o tym jakim idiotą jest. Miał ją przy sobie. Był niej tak blisko. A pozwolił jej odejść, tak po prostu odejść. Taka sytuacja może się więcej nie powtórzyć. Może to była jednorazowa akcja? A co jeśli ona nie czuje do niego nic poza zwykłym przyjacielskim uczuciem? Może to lepiej?
<.>
Nagle coś go tchnęło. Poczuł, że musi ją zobaczyć, musi spróbować, musi się przekonać.
Wybiegł z domu i nawet nie zamknął za sobą drzwi. Biegnąc w kierunku bramy wyjazdowej myślał tylko o tym, czy dziewczyna jeszcze tam jest.
Ucieszył się, gdy zobaczył ją siedzącą w samochodzie i poprawiającą sobie makijaż. Pomyślał, że ma szanse.
Stanął przy samochodzie zapukał w szybę od strony kierowcy.
Zdziwiła się, a raczej przestraszyła aż tak bardzo, że zrobiła sobie czarną kreskę obok oka.
-I patrz coś zrobił!
Nacisnęła guzik od szyby elektrycznej, by zjechała w dół i uśmiechnęła się do piłkarza wskazując palcem na kreskę zdobiącą jej opaloną twarz.
-Nie chciałem. Było trzymać ją lepiej.
Oparł się na łokciach o samochód.
-Chcesz coś?
Wróciła do poprawiania makijażu.
Nic nie odpowiedział tylko przyglądał się Brazylijce, która usiłowała dobrze się pomalować w samochodowym lusterku.
-Chcesz? Bo jak nie, to jadę do domu.
Impuls? Bo na pewno nie przemyślane działanie. Chwycił ją obiema rękami za policzki i z impetem przyssał się do jej czerwonych od błyszczyka ust. Myślał, że odwzajemni jego pocałunek, myślał, że wszystko wyjdzie po jego myśli. Ale sorry, ona nie dawała mu znaków, które wyraźnie by mówiły, że tego chce. A nawet jeśli, to nie powinien tak się na nią rzucać.
Nie myśląc długo oderwała swoją twarz od niego i ze zdziwieniem na niego spojrzała.
-Co to było?!
Stał jak skarcony szczeniaczek, który właśnie narozrabiał w domu pod nieobecność właścicieli. Nie miał pojęcia co ma jej odpowiedzieć.
-Aha, dobra... Niech będzie...
Widząc, że Mario nie kwapi się do wyjaśnień odpaliła samochód i ruszyła w drogę do domu.
-Lili!!!
Krzyczał za odjeżdżającym samochodem. Teraz wzięło mu się na rozmowy... Ale było już za późno. Wracając na teren swojej posiadłości zauważył postać, która siedziała w krzakach. Ci pieprzeni paparazzi są wszędzie!
<.>
Nie mogła skupić się na jeździe. W głowie cały czas miała Mario i jego dziwne zachowanie. Dlaczego tak postąpił? Dlaczego ją pocałował? To wszystko jej się w głowie nie mieściło.
Ucieszyła się, gdy winda zatrzymała się na trzecim piętrze. Kładąc się w sypialni na łóżku chciała to wszystko na spokojnie przemyśleć, lecz nie było jej to dane. Thiago, który wcześniej był w kuchni i jadł obiad postanowił dowiedzieć się co takiego stało się w życiu jego młodszej siostry, że poszła do pokoju bez żadnego przywitania, bez niczego.
-Lils, co jest?
Wszedł do środka z miską zupy i usiadł na fotelu przy oknie.
-Nic. Zmęczona jestem.
Leżała na brzuchu z głową w poduszce, przez to Thiago ledwo zrozumiał co mu odpowiedziała.
-Chcesz zupy?
Nawet się nie ruszyła. Cóż, trzeba przystąpić do działania. W takich sytuacjach są dwa rozwiązania. Gdy jest naprawdę źle, czyli Lili nie ma ochoty rozmawiać, albo krzyczy, czyli jednym słowem jest w bardzo, ale to bardzo złym humorze czyli musiało stać się coś poważnego należy z nią spokojnie i szczerze porozmawiać. Przytulanie, całowanie po czole czy gładzenie po plecach jest jak najbardziej wskazane. Drugie rozwiązanie, to gdy ma lepszy humor, czyli tak jak teraz, że rozmawia normalnie, należy przejść do dużo przyjemniejszej formy pocieszeń, a mianowicie...
Brunet odłożył miskę z zupą i po cichu podszedł do dziewczyny.
-Powiesz mi, co się stało?
Usiadł obok.
-Może potem. Zresztą to jest mało ważne.
-Bratu mówi się od razu! Zaraz będziesz śpiewać jak jakaś kurde piosenkarka!
Zaśmiał się i usiadł siostrze na plecach, co nie obeszło się bez nagłego drgnięcia dziewczyny. Jednak Thiago był na tyle ciężki, że nie była w stanie go zrzucić.
-Niee! Thiago proszę!
Ona już wiedziała co się święci, a gdy usłyszała strzelanie palcami chłopaka, tylko się w tym uświadomiła.
ŁASKOTKI!
-Powiesz mi?
Spytał, gdy dziewczynie już prawie brakowało tchu by się śmiać.
-Tak! Powiem! Tylko przestań!
Próbowała krzyczeć przez śmiech.
Poczuła taką ulgę, gdy Thiago z niej zszedł. Nie tylko przez to, że w końcu przestał ją łaskotać i mogła w spokoju oddychać, ale głównie przez to, że był on cholernie ciężki! A siedział na niej tak rozwalony, że mało brakowało, a byłaby dziura w łóżku.
-Nienawidzę Cię!
Śmiejąc się usiadła naprzeciwko brata.
-Jakoś to przeżyję... Gadaj co się stało.
Siedząc po turecku oparł się łokciami o swoje kolana, a na dłoniach położył głowę.
-Ale właśnie chodzi o to, że nic się nie stało... Po prostu mam takie huśtawki nastroju. Ale już jest dobrze.
Uśmiechnęła się lekko i podeszła do szafy.
-Masz na sobie bluzkę Mario? Byłaś u niego?
Fakt. Nadal miała na sobie jego koszulkę z logiem Batmana. Taka mała wpadka.
-Byłam. Kąpaliśmy się w basenie i moje ciuchy były całe przemoczone, pożyczył mi tą.
Zajrzała do szafy. Wyciągnęła z niej biały podkoszulek i krótkie, różowo żółte jeansy.
Thiago tylko zamruczał pod nosem przyglądając się siostrze.
-Czyli Twój zły humor nie miał nic z nim wspólnego? Bo jeśli tak, to ja sobie pójdę z nim porozmawiać.
Powiedział stanowczo.
-Nie ma takiej potrzeby.
Wzięła ze sobą ciuchy i wyszła obok do łazienki. Szybko się przebrała, związała włosy i nałożyła małe kolczyki w kształcie czaszek.
-Na pewno?
Usłyszała z pokoju, gdy wkładała drugiego kolczyka.
-Tak, na pewno.
Wyszła z łazienki i na krześle przy biurku położyła koszulkę Mario, a na balkon dała swój strój kąpielowy, by szybciej wysechł.
-To może pójdziemy dziś do niego? Na mecz?
Nie dawał za wygraną. Czuł, że coś jest nie tak.
-Wiesz...
Próbowała się wykręcić. Nie miała ochoty na spotkanie z nim. A co jak znowu mu coś odbije i zacznie ją całować na oczach brata? Wiedziała, że będzie musiała się z nim spotkać i to wszystko wyjaśnić, ale chciała to odkładać jak najdłużej.
-A co to za mecz? Bo jak jakiś nudny, to wolę pójść do Sophie.
-Przecież ona ma szlaban. A zresztą... Czyli nie chcesz iść?
-A kto gra?
Przewróciła oczami stojąc oparta o biurko.
-No za ciekawy to mecz nie będzie... Dwie ostatnie drużyny z ligi.
-Chyba sobie odpuszczę.
-Powiedz wprost, że nie chcesz widzieć się z Mario. Coś stało się między Wami. Czemu nie chcesz mi powiedzieć co? Przecież dobrze widzę...
Miała mu po prostu tak powiedzieć, że Mario ją pocałował? Że chyba się w niej podkochuje? Nie, dziękuję.
-Nic się nie stało! Nie chce iść i tyle, ale skoro masz rzucać jakieś błędne podejrzenia to dobra, pójdę!
Jak ten Thiago się uprze, to trzeba mu wszystko podporządkować. Nie na rękę było jej spędzenie kilku godzin w towarzystwie Mario, ale co miałaby zrobić? No przecież Thiago nie odpuści...
-No i świetnie! O dwudziestej jedziemy.
Posłał do niej ciepły uśmiech i wyszedł z jej pokoju.
<.>
Czas do dwudziestej minął szybko. Na jeansy i podkoszulkę zarzuciła wełniany sweterek, gdyby przypadkiem było chłodno. Czekając aż Thiago wyjdzie z toalety, włączyła laptopa.
Przejrzała facebooka, jak zwykle nic nowego. Zajrzała na instagrama, później twitter i inne strony. Przeglądając jakąś stronę o Bayernie Monachium wyskoczyła jej reklama portalu plotkarskiego na temat gwiazdek tegoż to klubu. Kliknęła. I co było na pierwszej stronie?! Wystający tyłek Mario z samochodu, w którym siedzi ona. Nie można było jednoznacznie stwierdzić, czy całowali się, czy nie. Za bardzo przyświeciło słońce. Mimo to podpis pod zdjęciem Kwitnąca miłość Mario i Lili.
Poniżej zdjęcia wchodzącej do posiadłości Mario dziewczyny i wychodzącej w zupełnie innym stroju. O dwuznacznym podpisie nie mogło zabraknąć: Bawili się tak dobrze przez ponad cztery godziny, że aż musiała zmienić strój. Niedługo więcej informacji o dziewczynie piłkarza.
Tego było już za wiele! Trzasnęła laptopem ze złości i wyszła z pokoju.
-Wyłaź i chodź!
Uderzyła ręką w drzwi do łazienki, w której był jeszcze Thiago i windą zjechała na podziemny parking. Stojąc przy samochodzie czekała na brata.
-Co Ci się zaczęło śpieszyć?
Wyciągnął z kieszeni jeansowych spodni kluczyki od swojego Audi i we dwoje wsiedli do niego.
-Tak bardzo chce zobaczyć Mario, że nie mogę czekać ani chwili dłużej!
Założyła nogę na nogę i z zdenerwowaną miną całą drogę jechała do domu Mario.
Gdy stali pod bramą, rozejrzała się czy nie widać paparazzi. Jak myślisz, był? No oczywiście, że był! Bo przecież może zarobić kupę forsy na kolejnych zdjęciach.
-Thiago nie odwracaj się i schyl głowę w dół.
Zrobił jak kazała, ale nie widział w tym większego sensu.
-Coś się dzieje?
Brama się otworzyła.
-Można tak powiedzieć.
Thiago przymknął za nimi bramę i we dwoje podeszli do drzwi od posiadłości Götze.
-Siemasz Thiago!
Podali sobie ręce i we troje udali się do salonu. Właściciel domu zdziwił się widząc Lili. Był święcie przekonany, że nie przyjdzie, a tu takie zdziwienie.
Thiago z Lili usiedli na kanapie naprzeciwko telewizora, w którym już leciało studio przed meczem, z kolei Mario poszedł do kuchni po coś do picia i do jedzenia.
<.>
Pierwszą połowę meczu spędzili jak najbardziej normalnie. Oglądali, rozmawiali, śmiali się. Ale gdy tylko wzrok podejrzanej dwójki spotykał się, oboje czule pewne zmieszanie. Trzeba to zakończyć.
W przerwie Thiago wyszedł do toalety, a Mario poszedł dorobić przekąsek. Nie czekając długo poszła za nim do kuchni. Musiała to wszystko wyjaśnić.
-Wiesz Mario, tchórzem jesteś.
Stanęła w drzwiach kuchni i założyła ręce na piersi.
-Co?
Z nożem w ręku spojrzał w stronę brunetki.
-Co to było? Dziś po południu?
-Pocałunek. Jakbyś nie zauważyła.
Odwrócił się do niej tyłem i kończył kroić owoce.
-Tyle? Nie wyjaśnisz co to miało na celu? Po coś mnie pocałował?
Podeszła bliżej niego.
-Nie wiem. To było głupie...
Skłamał. Nie miał odwagi powiedzieć jej prawdy. Prawda, która brzmiała, że się w niej zakochał.
-Przyznaje, było. Nie powinno mieć miejsca. Nie mam Ci tego za złe.
Odetchnął głęboko. Bardzo chciał powiedzieć jej prawdę, chciał, by wiedziała. Gdy już zbierał się na odwagę, by to powiedzieć, dziewczyna go uprzedziła.
-Przeglądałam dziś internet. Ten cholerny paparazzi zrobił nam zdjęcie jak się całujemy. Na szczęście nie widać tego dokładnie. Thiago wyjaśnimy, że tylko rozmawialiśmy, ale cała reszta? Oni serio myślą, że jesteśmy razem. Już pisali, że dowiedzą się o mnie więcej! A jeszcze widzieli mnie tutaj z Thiago... Nie przejmuję się tym co pomyślą, wiem, że to nie prawda, ale Mario zrób coś. Nie chce by myśleli, że się z Tobą prowadzam...
Usiadła na blacie na którym on kroił owoce.
-A to byłoby takie złe?
Spojrzał na nią.
-Tak! Masz to odkręcić. Bo to Twoja wina. I póki co nic nie mów Thiago.
Zeskoczyła z blatu i wróciła do salonu gdzie był już jej starszy brat.

################

I jak? Jako, że obiecałam pojawienie się rozdziału wczoraj i nie dotrzymałam słowa dziś wklejam dwa rozdziały :) Tutaj macie siódemkę:

VII. Beznadziejna sytuacja- czyli po prostu miłość

Druga połowa meczu i następne dwie godziny, które spędzili w domu Götze minęły w bardzo drętwej atmosferze. Mario niemal cały czas unikał kontaktu wzrokowego z Thiago, a już tym bardziej z Lili. Praktycznie nic nie mówił. Odpowiadał tylko na pytania Thiago półsłówkami.
-Dobra Lils, będziemy się zbierać, bo chyba nie jesteśmy tutaj mile widziani.
Faktycznie, nie byli mile widziani. Pomyśl, jak ty byś się czuła siedząc w jednym pokoju z osobą, do której czujesz coś więcej i wiesz, że ta osoba nie czuje tego samego do Ciebie, a mało tego! Nie wyobraża sobie nawet związku z Tobą. Nie było mu łatwo. Pierwszy raz spotkał się z taką sytuacją. Z sytuacją, kiedy to dziewczyna go nie chce. Nigdy nie miał z tymi sprawami problemu. Panny leciały na jego kasę, a jemu to nie przeszkadzało. Kochał swoje życie takim jakie jest.  Z Lili było zupełnie inaczej. Był na siebie zły, że się w niej zadurzył. To nie była kolejna pusta panna, która po wymienieniu kilku zdań sama wejdzie mu do łóżka. A ponad to, przyjaźnili się. Znał ją długo i bardzo dobrze. Jak mógł pozwolić sobie się w niej zakochać? Teraz będzie musiał cierpieć, szkoda, że jeszcze nie wie jak bardzo...
<.>
Minęło kilka dni. Dni, w które ani razu nie spotkała się z Mario. Codziennie kupowała nowe gazety i przeglądała internet w celu znalezienia kolejnego artykułu na temat "jej związku z Mario". Ku jej zdziwieniu, nie było go.
Umówiła się z Sophie w kawiarni nieopodal ich mieszkania. Zamówiły po kawałku ciasta i cappuccino.
-Nie masz już szlabanu?
Zamieszała łyżeczką w filiżance.
-Nie. Tata dał się ubłagać i mogę legalnie wychodzić z domu.
Obok kawiarni, przejeżdżał mężczyzna na rowerze i rozdawał gazety. Lili szybko wyciągnęła z portfela dwa euro i podeszła do mężczyzny. Miała nadzieję, na artykuł. Chciała wiedzieć, co ci kłamliwi dziennikarze znów nawymyślali.
Przewróciła kilka stron i ujrzała swoje zdjęcie i zdjęcie Thiago niemal na całą stronę.
-Lils, coś tam przeczytała?
Spytała się blondynka, gdy zobaczyła wielkie zdziwienie na twarzy przyjaciółki.
"Kto by pomyślał! Mario Götze spotyka się z siostrą kolegi z drużyny- Thiago Alcântarą! Rodzeństwo Alcântara było widziane kilka dni temu pod domem Mario Götze. Wyglądali na bardzo zadowolonych, śmiali się i głośno rozmawiali. Dowiedzieliśmy się, że związek Mario z Lili jest na poważnym etapie, układa im się bardzo dobrze i kto wie, może wyniknie z tego coś więcej.
Niestety nie udało nam się z nimi dłużej porozmawiać, gdyż bardzo się śpieszyli, ale obiecali, że kiedy indziej znajdą dla nas czas. Tak więc już niedługo kolejna garść informacji o naszym klubowym związku."

-To jest żałosne!
Wykrzyczała Lili przeglądając artykuł.
-Pokaż, co tam masz?!
Próbowała wyrwać przyjaciółce gazetę, ta jednak trzymała ją mocno i czytała dalej.
"W domu Mario spędzili cały wieczór. Wyszli około dwudziestej drugiej. Coś musiało się stać, gdyż uśmiechy zniknęły z ich twarzy. Czyżby pierwsza kłótnia?"
-Ja pierdole...
Odłożyła gazetę na stół i zakryła ręką twarz. Załamała się. Jak można pisać takie brednie? Jak można tak okłamywać ludzi? Oni chyba serio nie mają o czym pisać...
-Ej! Jesteś z Mario?!
Wyleciała nagle Sophie odkładając gazetę. Nie wyglądała nawet na bardzo zdziwioną.
-Nie! Uczepili się nas i teraz piszą takie głupoty...
-Już myślałam... Ładnie razem wyglądacie.
Myślała, że zwariuje. Ona tutaj zamartwia się, dołuje, a ta wylatuje, że ładnie razem wyglądają. Nie miała siły ani ochoty dłużej rozmawiać z przyjaciółką. Wstała od stołu, wzięła gazetę i ruszyła szybkim krokiem w stronę mieszkania.
<.>
Gdy podchodziła już do drzwi wyjściowe, zobaczyła stojącą obok nich czarną postać kobiety. Bardzo podobna do tej, którą widziała ostatnio pod domem Mario.
Otwierając drzwi, spojrzała na nią. Spod czarnego kaptura wystawały blond włosy i widać było jej niebieskie jak morze oczy.
-Lili Alcântara?
Spytała niskim tonem głosu. Słysząc go, aż dreszcz przeszedł po całym jej ciele.
-Tak? A kto pyta?
Dziewczyna zrzuciła z głowy kaptur i spojrzała na przerażoną brunetkę.
-To nie jest ważne. Mam dla Ciebie radę. Trzymaj się z daleka od Mario. On jest mój. Zapamiętaj to sobie, bo inaczej nie będę taka miła...
Wysunęła z kieszeni nóż tak, aby brunetka go zobaczyła. Chciała jej dać prosto do zrozumienia, że ma odczepić się od Mario. Nie dając jej żadnej możliwości na odpowiedź założyła znów kaptur i zniknęła jej z pola widzenia.
<.>
Stała przerażona przy drzwiach i nie wiedziała co ma o tym wszystkim myśleć. Mogła zginąć! Ona miała nóż, groziła jej! A wszystko przez głupie plotki! W ogóle, kto to był? Pierwszy raz widzi tę dziewczynę na oczy. Pierwszy i ma nadzieję, że ostatni.
Gdy trochę ochłonęła, powoli weszła do mieszkania i od razu zamknęła drzwi za sobą na wszystkie zamki.
Nie wiedziała co ma teraz zrobić. Dzwonić na policję? Nie, przecież nie ma podstaw by ją oskarżać, nie ma dowodów. Mario? Nie, nie rozmawia z nim. Thiago? Nie, nie chce go martwić. Sophie? Nie, ona i tak nie zrozumie. Została z tym wszystkim sama. Weszła do łazienki i przepłukała twarzy zimną wodą. Chciała ochłonąć, zacząć znów racjonalnie myśleć i wymyślić co powinna teraz zrobić.
Po wytarciu twarzy w niebieski ręcznik zobaczyła w odbiciu lusterka stojącego przy drzwiach bruneta. Śmiertelnie się przestraszyła! Była przekonana, że jest sama w mieszkaniu, a tu nagle on pojawia się za jej plecami.
-Stało się coś?
Patrzył na nią podejrzliwie.
-Przestraszyłeś mnie debilu!
Niemal krzyknęła i wychodząc z łazienki lekko uderzyła brata w ramię.
-Sorry, nie chciałem.
On usiadł w salonie na kanapie i włączył jakiś kanał sportowy w telewizorze, ona otworzyła lodówkę i wyciągnęła z niej kilka warzyw, które wymieszała z majonezem i przyprawami. Niezbyt pyszne, ale jak jest się głodnym, to zje się wszystko.
Z salaterką sałatki usiadła naprzeciwko brata na kanapie.
-To odpowiesz mi na moje pytanie?
-Jakie pytanie?
-Co się stało?
Nie chciała martwić brata. Nie chciała mu nic mówić. Miała nadzieję, że to wszystko samo się jakoś wyjaśni. Miała zamiar nie spotykania Mario przez najbliższe kilka tygodni. Wtedy dziennikarze dadzą sobie spokój, a blondyna z nożem nie będzie jej już nękać.
-Nie.
Włożyła kolejną łyżkę z sałatką do buzi.
-No przecież widzę...
Oparł się głową o kanapę i spojrzał w sufit.
-To źle widzisz, bo nic się nie stało. Powiedz lepiej jak na treningu.
Chciała jak najszybciej zmienić temat.
-Jak zwykle. Ale lepiej było po treningu. Odwoziłem Mario do domu. Na światłach gazeciarz dał nam dzisiejszą gazetę. Czytałaś może? Bardzo fajny artykuł tam był.
Spojrzał prosto w oczy swojej zdenerwowanej młodszej siostry. Ona już wiedziała. Wiedziała, że on wie o rzekomym związku jej z Mario.
-Tak? Jaki? Nie czytałam...
Chciała jak najdłużej zgrywać głupią. Bo przecież Alcânatra mógł mówić o całkiem innym artykule. Wygłupiłaby się mówiąc o niej i Mario. Chciała, żeby tak było, jednak Thiago już wiedział.
-Lils, nie udawaj. Czemu mi nie powiedziałaś? Przecież zrozumiałbym...
Zmienił miejsce i teraz siedział obok niej na białej, futrzanej kanapie.
-Po co miałabym Ci tym zaśmiecać głowę? Przecież to głupie kłamstwa. Nie będę widywała się z Mario przez jakiś czas i ta sprawa sama ucichnie... Nie chcę, żeby ktokolwiek myślał, że z nim jestem... Bałam się, że ty tak pomyślisz... Widząc te zdjęcia...
Spuściła głowę w dół.
-Myślisz, że bardziej uwierzyłbym głupiej gazecie, a nie swojej ukochanej siostrze? Pomyśl czasem Lils.
Objął ją jednym ramieniem.
-Następnym razem mów mi o wszystkim. O tym co Cię martwi, co Cię trapi... Mamy tylko siebie. Musimy być ze sobą szczerzy... Zapamiętasz?
Czuła się źle, gdy Thiago mówić do niej te słowa. Mówił o szczerości, a ona właśnie kolejny raz nie mówi mu całej prawdy. Nie powiedziała mu o tajemniczej blondynce. Stwierdziła, że to nie ważne. Że nie musi o tym wiedzieć. Wtedy jeszcze nie wiedziała, jak bardzo się myliła. Może gdyby wtedy zareagowała, gdyby Thiago się dowiedział, to do tego wszystkiego by nie doszło? Wszyscy byli by szczęśliwi, cali i zdrowi? Można tylko gdybać.
<.>
Następne kilka dni minęły bardzo spokojnie i normalnie. Blondynka nie pojawiła się więcej w życiu Lili, a przynajmniej jej nie widziała. Prawda była taka, że owa kobieta ani na chwilę nie spuszczała z niej oka. Była za nią dosłownie wszędzie. Musiała wiedzieć co robi i czy aby przypadkiem nie spotyka się z jej miłością-Mario.
Wróciła do treningów. Cieszyła się, że prezes dał jej kolejną szansę, że nadal może tutaj grać. A czemu się cieszyła? Bo mogła robić to co kocha i jednocześnie być przy bracie. Gdyby ta sprawa inaczej się potoczyła, musiałaby wrócić do rodziców, do Brazylii, albo znów do Hiszpanii, pomieszkiwać z bliźniakiem i zacząć szukać normalnej pracy, nic związanego z piłką, a przynajmniej nie samą gra. Z tych opcji najbardziej pasuje jej życie z Thiago.
Przez ponad pięć dni, między nią Sophie, a Helgą nie doszło do żadnych kłótni, żadnych bójek. Były sprzeczki, ale takie lekkie, nic co mogło by doprowadzić do wywalenia z klubu. Wszystkie trzy wzięły sobie do serce to, że mają ostatnią szansę. Jeśli nadal chcą tutaj grać, muszą się zachowywać i przestać się bić.
-Masz zamiar spotkać się z Mario?
Wychodziły właśnie spod pryszniców po wygranym meczu u siebie. Wygrały 4-2 po dwóch bramkach głównego napastnika-Lili.
-Nie wiem.
Suszyła sobie włosy białym ręcznikiem.
-Widziałam go na trybunach z Thiago.
-Też widziałam. Ale co z tego?
Usiadła przy swojej szafce i dalej suszyła włosy.
-Jak co? Mogłabyś z nim pogadać. Już ponad dwa tygodnie nie odezwaliście się do siebie ani słowem. A tak świetnie się dogadywaliście. Skoro nic między Wami nie ma, tylko dziennikarze to wymyślili, to czemu nie możecie ze sobą rozmawiać? Nie rozumiem tego... Czemu go unikasz?
-Ty nic nie wiesz...
Odwróciła się do niej tyłem i zaczęła zakładać czyste ciuchy.
-To mi powiedz! Dlaczego go unikasz?!
Niemal krzyknęła.
-Dlaczego? Chcesz wiedzieć?
Stanęła naprzeciwko niej.
-Bo ten idiota się we mnie zakochał! Dlatego!
Stanęła jak wryta. Nie wiedziała co ma powiedzieć. Sądziła, że to tylko przez kłamstwa pisane przez dziennikarzy. A jednak w każdej plotce jest trochę prawdy...
-Lili, ja nie wiedziałam, sądziłam...
-To teraz już wiesz i daj mi spokój. Nie chcę się z nim widzieć, nie chcę się w nim za...
Urwała i aż zakryła sobie usta ze zdziwienia. Zdziwienia, ponieważ nie sądziła, że kiedykolwiek tak powie, że kiedykolwiek tak pomyśli.
-Nie chcesz się w nim zakochać?
Dokończyła jej urwaną myśl Sophie. Brunetka tylko usiadła na metalowej ławce i oparła głowę o szafkę robiąc przy tym mały hałas.
-Czujesz coś do niego?
Usiadła obok.
-Co to za pytanie! Jasne, że nie!
Spojrzała na nią. Sama nie wierzyła w to co mówi. Sophie również jej nie uwierzyła.
-Na pewno?
Kontynuowała.
Lili tylko schowała twarz w dłonie i głośno odetchnęła.
-Sophie... Ja sama nie wiem... Raczej nie, bo to przecież Mario, mój kolega, nikt więcej...
-Gdyby tak było, poszłabyś porozmawiać z nim. Przyznaj się, zakochałaś się w nim!
Mówiła z uśmiechem przyglądając się przyjaciółce.
-Nie, to nie jest zakochanie... Przynajmniej mam taką nadzieję...
-Nie przekonasz się, dopóki nie spróbujesz. Idź z nim pogadać, dowiesz się.
Spojrzała na nią z wyrazem twarzy mówiącym "No chyba Cię popierdoliło!?" Nie chciała się z nim widzieć. A czemu? Bo bała się, że może czuć do niego coś więcej. Nie chciała. Nie chciała się w nim zakochać.
-Nigdzie nie idę! Zapomnij!
Zaczęła pakować brudne ciuchy do torby leżącej obok jej prawej nogi.
-Skoro nie, to pomyślę, że serio się w nim zakochałaś. Że Ci się podoba.
Dźgnęła ją lekko palcem w brzuch.
-Jeśli pójdę i pogadam, dasz mi spokój? Uwierzysz, że między nami nic nie ma?
Blondynka tylko kiwnęła głową w górę i dół.
Nie miała innego wyboru. Przewiesiła sobie torbę przez ramię i wyszła z szatni. Thiago mówił, że będzie czekał na nią na trybunach, dlatego też prosto z tunelu weszła na murawę. Chciała pokazać Sophie, że nic nie czuje do Mario. A czy na pewno nic nie czuje?

###########

I dwa następne rozdziały już za nami :D
Mi osobiście się bardzo podobają, mam nadzieję, że Wam też.
Następny pojawi się jakoś w okolicach środy-czwartku :)

16 komentarzy:

  1. Ale im namieszałaś :)
    Thiago jest takim kochanym bratem *_*
    Grzeczna Helga.
    Ale wracając do Mario i Lili.
    Nareszcie odważył się zrobić ten pierwszy krok. Ale nie dziwię się reakcji Lili tymbardziej, że stał jak głupek i nic nie powiedział.
    Lili też ukrywa sie z tym co czuje, ale w
    końcu ta głupia blondyna ją nastraszyła...
    Napisałaś, że się myliła nie mówiąc o tym Thiago, że wszyscy byliby cali i zdrowi...
    Już się boję co ta psychopatka zrobiła...kim ona wgl jest ?!
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  2. uuu DWA :D
    Bardzo mi się podobają.
    Jak ja bym chciała mieć takiego brata jak Thiagoo nooo... *__* IDEALNY!
    A co do Mario, to faktycznie taki tchórz, nie facet. Całuje, później nic nie wyjaśnia, a idź z nim!
    Ciekawe, jak przebiegnie ich rozmowa i czy Lili powie, co do niego czuje, o ile wgl coś czuje, ale wydaje mi się że tak :)
    Co za blondyna? Coś czuję, że ktoś tutaj umrze, albo będzie cierpiał, do Ciebie to podobne :)
    SUPER!

    OdpowiedzUsuń
  3. świetne, świetne, świetne informuj mnie o nowościach a na pewno zajrzę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mmm ^^
    Miałam nadzieję na romansik Mario i Lili, ale najwidoczniej będę musiała jeszcze troszkę poczekać :)
    Moim zdaniem to tylko kwestia czasu.
    Niepokoi mnie ta blondynka...
    Ciekawa jestem co sobie tam wymyśliłaś :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobrze, że zmądrzała i już się nie bije, plus brawo za strzelone 2 bramki! :)
    Ahh Ci dziennikarze... Nie dziwie się Lili, że się wkurzyła, miała prawo. A co do zachowania Mario, to nawet nie wiem co mam o tym napisać. Rozumiem go z jednej strony. Może jest nieśmiały jeśli chodzi o uczucia? Albo może tylko w taki sposób potrafi je okazywać? Może.
    Moim zdaniem bardzo pasują do siebie, fajnie by było, gdybyś pozwoliła im być razem :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Hmm.. ciekawy rozdział. A raczej rozdziały.
    Ten pocałunek... Mario się zakochał!
    A ta "czarna baba", to niech się odwali od Lili. I tak już nie będzie z Mario, jeżeli kiedykolwiek z nim była...
    Czekam na następny! Pozdrawiam! ^^
    Zapraszam jeszcze na epilog :D
    http://first-loove.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. <3 <3 <3
    Czo ten Mario?!
    Oby powiedział Lili co do niej czuje, bo może być za późno...

    OdpowiedzUsuń
  8. Zapraszam na nowy rozdział http://amor-a-largo.blogspot.com/ :P

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeeejuuu !!!
    Jak ty to robisz? Że to jest takie świetne? :*
    KOCHAM!

    OdpowiedzUsuń
  10. Akcja się rozkręca, ale kim jest ta psycholka, Lil powinna powiedzieć komuś o niej. Marian jak zwykle najpierw robi potem myśli, ale jest nadzieja, że Lil też coś do niego czuje, czekam na nn.
    Zapraszam na nowy rozdział:
    http://yo-estoy-bien.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetne!
    Co to za baba? Czy powinnam się obawiać? Mam nadzieję, że nie zrobi krzywdy Lili...
    Daj znać o nowym :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Zapraszam na opowiadanie będące drugą częścią tego o Isco http://remember-my--name.blogspot.com/ :P

    OdpowiedzUsuń
  13. http://es-pot-fer-el-truc-per-estimar.blogspot.com/2014/03/rozdzia-4-winny-sie-tumaczy-geri.html

    OdpowiedzUsuń