Albo on, albo będzie tutaj bezczynnie siedziała.
<Mario?>
<No, a kto ma być?>
<Jesteś w domu, prawda?>
<No niestety nie zgadłaś. Jestem w sklepie.>
<Mario... Mógłbyś po mnie przyjechać?>
<A co? Nóżki bolą?>
<Nie, nie o to chodzi... Wytłumaczę Ci na miejscu... Jestem na stadionie.>
<To już chyba wiem o co chodzi.. Znowu się biłaś?>
<Mario... Przyjedziesz?>
<Będę za piętnaście minut>
Jak długo go zna? No już będzie ponad rok.
Od początku dobrze się z nim rozumiała. Nadawali na tych samych falach, może to ułatwiło im razem życie.
Mario był bardzo przyjacielskim chłopakiem. Zawsze mogła na niego liczyć.
Zjawił się już po kilkunastu minutach.
-Dzień dobry, ja po Lili.
Zamknął za sobą drzwi i podał prawą rękę w geście przywitania prezesowi, który siedział przy biurku na swoim białym, skórzanym fotelu.
-Miał przyjechać jej brat, nie Pan, Panie Götze.
Uścisnął jego dłoń po czym splótł palce jak do modlitwy i położył je na biurku.
-Tak, ale Thiago ma trening. Prosił mnie, bym to ja przyjechał po Lili.
Spojrzał na dziewczynę. Siedziała jak zwykle ze swoimi kręconymi włosami i stroju sportowym z herbem Bayernu z numerem 11. Dlaczego 11? Ponieważ ma sentyment do tego numeru. Jej brat grał z nim w Barcelonie. To tam był najszczęśliwszy. Tam oboje czuli się jak w domu. Byli we troje. Razem z bratem bliźniakiem Lili- Rafinhą. Bardzo by chciała znów mieć oboje braci przy sobie. Niestety, Rafinha jest aktualnie wypożyczony do Celty Vigo, Thiago tutaj, w Niemczech. Mimo wszystko ma nadzieje, że jeszcze kiedyś razem zagrają z herbem Barcelony na piersi. Oni w pierwszym składzie, ona w kobiecej sekcji.
-No dobrze. Ale tylko dlatego, że jest Pan wspaniałym człowiekiem i mam do Pana zaufanie.
Niemiec skinął głową.
-Proszę bardziej zwracać na nią uwagę i przemówić jej do rozsądku. Póki co zawieszam ją na cztery następne mecze. Ale gdy raz jeszcze pojawi się taka sytuacja, będę zmuszony ją wyrzucić.
Dodał, gdy Lili wyszła już z gabinetu i udała się w stronę zaparkowanego samochodu Mario na parkingu.
-Spokojnie, poprawi się.
Uścisnął raz jeszcze dłoń prezesa i pobiegł za brunetką.
Za nim ją dogonił, siedziała już na krawężniku przy samochodzie.
-Lils, co znowu się z Tobą dzieje?
Ukucnął przed nią i spojrzał w jej ciemne oczy.
-Pewnie myślisz, że ja chciałam się z nią bić? Że to ja zaczęłam?
Mówiła patrząc w jego jasno brązowe oczy.
-Lils...
Usiadł obok niej na krawężniku.
-Wiem, że nie jesteś winna. Ale co Cię do tego skłoniło?
-I tak nie zrozumiesz... Nie masz sławnego brata...
Zakryła twarz w rękach.
-Mów, spróbuje zrozumieć.
Odetchnęła głęboko.
-Powiedziała mi, że gram tu tylko dlatego, że Thiago szepnął coś prezesowi. Nazwała mnie suką. Zwyzywała moją przyjaciółkę. Ale tak po za tym, to nic takiego.
Mario tylko spojrzał na niej smutną twarz. Wydawała się być twarda. Za wszelką cenę nie chciała uronić choć jednej małej łzy, udało jej się to, ale w środku płakała jak małe dziecko.
-Lils...
Objął ją jednym ramieniem.
-Może i ty masz sławnego brata. Ale to nie jest powód, by tego się wstydzić. Na pewno masz lepsze życie niż ta cała Helga, która niby sama doszła do tego wszystkiego. Ty miałaś trochę łatwiej, a czemu? Bo w Twoich żyłach płynie piłkarska krew. Dla Ciebie nie ma innej możliwości niż gra w piłkę. Ty po prostu urodziłaś się po to, by biegać za futbolówką. Masz do tego talent. Ona to wypracowała. Może trochę dziwne porównanie, ale jesteście jak Messi i Ronaldo. Oboje świetnie gracie, tyle że jedna z Was się z tym urodziła, druga się tego wyuczyła. I wiadomo kto jest lepszy. Znaczy tu jest tak trochę popaprane, Ronaldo jest lepszy, ale z Waszej dwójki to ty jesteś sto razy lepsza. Jesteś najlepsza. I nie przejmuj się już nią. Najwyżej, jak drugi raz się pobijecie, wyrzucą Cię z klubu, to znajdziesz inny. Każdy chciał by mieć takiego napastnika jak ty.
Dziewczyna tylko słuchając te słowa wtuliła swoją głowę w jego umięśnione ciało. Właśnie takiego wsparcia teraz potrzebowała. Mario je jej zapewnił. Zawsze potrafił poprawić jej humor, sprawić, że uśmiech zagościł na jej twarzy.
-A dodatkowo, ty jesteś dużo, ale to dużo ładniejsza od niej. Wyglądasz ślicznie nawet w związanych włosach, dresach i bez makijażu. A ona? Szkoda słów... Że coś takiego można nazwać kobietą...
Pokręcił głową w prawo i lewo.
Nie przyjęła tego jako komplement. Raczej jako dalszą część pocieszenia Mario. Nie sądziła, że mogłaby mu się podobać.
-Dobra, dość tych czułości.
Ściągnęła jego rękę ze swojego ramienia i wstała z krawężnika.
-Zawieź mnie do domu.
Chwyciła za klamkę od samochodu, ale był zamknięty.
-A może tak proszę? Albo cokolwiek? A nie od razu zawieź...
Nadal siedział i wpatrywał się w dziewczynę.
-Proszę?
Położyła ręce na biodra.
-Coś słabo się starasz... Ale dobra, bo już głodny jestem. Masz mi coś ugotować.
Otworzył samochód i razem wsiedli do środka.
-Przecież ja nie umiem gotować.. Otruję Cię, a ty już wystarczająco jesteś kontuzjowany. Pojedźmy do restauracji.
-Ale ty stawiasz.
-To ty masz kupę forsy. Ja mam przy sobie ledwo dziesięć euro.
-To jedziemy do McDonalda. Wystarczy.
Odpalił samochód i wyjechał na główną ulicę.
-Nie, to nie zdrowe... To ty płacisz za siebie, ja za siebie, dobra?
Zerknęła na niego.
-Wiesz... W takiej restauracji w jakiej ja jadam, za te nędzne dziesięć euro, nie wiem czy kupiłabyś szklankę wody.
Nastawił radio na jakąś stację, w której leciał jakiś szybki, imprezowy kawałek.
-Jak ty mnie wkurzasz Mario! Jesteś okropny!
Założyła nogę na nogę i zrobiła obrażoną minę wyglądając przez okno.
-I tak wiem, że mnie kochasz.
Dźgnął ją w brzuch i skręcił w lewą stronę.
<.>
Zatrzymali się na parkingu przed jakimś barem.
-Idziesz?
Otworzył drzwi.
-No przecież tak nie wyjdę! Mam jeszcze korki na sobie!
Tylko na nią spojrzał i czekał na to, co teraz zrobi. Fakt, dziwnie by wyglądała wchodząc do baru w korkach i stroju sportowym.
-Nie podglądaj!
Przeszła na tylne siedzenie samochodu, gdzie leżała jej torba treningowa.
-Przecież już nie raz widziałem Cię w stroju kąpielowym, czy nawet bieliźnie, nie masz się czego wstydzić.
Odwrócił w jej stronę głowę.
-Kurwa, Mario, odwróć się, bo to się dla Ciebie źle skończy!
Posłuchał się.
Najpierw wyciągnęła z torby potrzebne rzeczy, czyli krótkie, czarne spodenki i błękitną koszulkę na ramiączkach. Szybkim ruchem ściągnęła treningową koszulkę i założyła nową. Zrobiła to samo ze spodenkami. Nie zauważyła nawet, że Mario cały czas bacznie się jej przygląda w tylnym lusterku. Ah, ci faceci...
Ściągnęła getry i korki, założyła jasno beżowe sandały. Rozpuściła włosy i delikatnie przeczesała je przez palce.
-Dobra, gotowa.
Wyszła z samochodu i naciągnęła spodenki. Mario również wyszedł i tylko puścił w jej stronę jego diabelski uśmiech.
-Podglądałeś!
Od razu się domyśliła. Miał to wymalowane na twarzy.
-A tak, zerknąłem sobie raz, czy dwa.
Puścił ją pierwszą w drzwiach. Oczywiście nie obeszło się od zerknięcia na jej pośladki. Bo jak mógłby przepuścić taką okazję?
-Jesteś okropny!
Usiedli do jednego z wolnych stolików. Właściwie to wszystko tutaj były wolne. Specjalnie wybrał mało popularny bar, by nikt go tutaj nie rozpoznał. Nie miał dziś ochoty na użeranie z fanami. Można rzec, że nie bardzo za nimi przepadał.
-Kelner!
Podniósł rękę do góry. Już po chwili jasno włosa kobieta ubrana w czarną spódniczkę i białą koszulkę z fartuszkiem stała przy nim.
-Dwa razy specjał dnia plus dwa razy sok.
Złożył zamówienie.
-Dobrze, a mogłabym prosić o autograf?
Spojrzała na niego niemal błagalnymi oczami.
Ten tylko zerknął na nią z politowaniem i niezbyt chętnie podpisał się jej na kartce. Gdy poprosiła o zdjęcie, odmówił jej mówiąc, że przyszedł tutaj zjeść obiad, a nie pozować do zdjęć i rozdawać autografy. Nie był zbyt miły.
-Jak ty się zachowujesz? Ona tylko chciała zdjęcie, a ty na nią tak naskoczyłeś...
Zaczęła Lili.
-Jestem już zmęczony tym ciągłym dawaniem autografów. Chciałbym czasem po prostu wyjść z domu i spędzić z kimś mile czas, a nie co chwilę podpisywać się na kartkach. To jest męczące.
Oparł się o krzesło.
-Męczące? Maźnięcie kilku znaczków na kartce? Wyobrażasz sobie, jaką radość sprawiasz tym ludziom? Wiem, że to dla Ciebie tylko podpis, czy zdjęcie, wyobraź sobie, że dla nich jest bardzo ważne. Mógłbyś czasem być bardziej miły... Bo wyrobisz sobie bardzo negatywną reputację...
Przemilczał to. Nie mówił nic, aż nie skończyli jeść obiadu.
-Idziesz?
Wstała z krzesła, gdy kelnerka zabrała puste talerze.
-Jesteś na mnie zły?
-Nie... Jestem zły na siebie. Ale zaraz przejdzie.
Wyszli z restauracji.
Zauważyli, że przy samochodzie Mario stoi jakiś mężczyzna z aparatem w ręku. Gdy tylko ich ujrzał, zaczął robić zdjęcia.
-Co Pan robi?!
Naskoczył na niego Mario.
Już chciał zabrać mu aparat, albo przyłożyć mężczyźnie, ale powstrzymała go Lili.
-Ej, uspokój się. Nie ma sensu.
Spojrzała w jego oczy. Wydawał się uspokoić. Fotoreporter oczywiście nie oszczędzał na miejscu w aparacie i robił fotki tej dwójce.
-Przepraszam, mogę zadać kilka pytań?
Podeszli do niego. Lili puściła tylko do Mario miły uśmiech i wsiadła do samochodu zostawiając go samego.
-Tylko szybko, śpieszę się.
Oparł się o karoserię samochodu.
-Rozumiem, śpieszy Pan się do dziewczyny...
Mario nic nie odpowiedział, więc paparazzi uznał to za potwierdzenie.
-Długo Pan zna tą dziewczynę?
-Lili? A na co to Panu potrzebne? Przepraszam, nie będę odpowiadał na takie pytania.
Wsiadł do auta i jak najszybciej opuścił teren restauracji.
------------
I drugi rozdział :)
Krótki, bo krótki, ale mam nadzieję, że się podoba :*
Krótki, ale jaki fajny! *_*
OdpowiedzUsuńPolubiłam Mario. Gdy zawsze za nim nie przepadałam, tak dzięki Tobie bardziej go polubiłam :)
Właściwie... Fajną byli by parą :D
Wiem, że to "tylko" przyjaciele, ale czemu nie?
Może będą razem? :*
Daj znać o kolejnym, tylko szybko! :*
Właściwie, to nie dziwie się Mario, że nie chciał gadać z paparazzi... Mógł mieć dość. Mam rozumieć, że zdjęciorobiący ogarnał, że Lili i Mario są razem?! Hahah, to już wiem, co jutro przeczytają w prasie! :P
OdpowiedzUsuńFajnie, bardzo fajnie :D
Coś czuję, że szykuje się romans między Lili, a Mario :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że czuje w nim oparcie, że może na niego liczyć, świetny przyjaciel, w ogóle się nie zdziwię, jak się w sobie zakochają :*
Uwielbiam!
Jakiś romansik między nimi ?! ^^
OdpowiedzUsuńTa scena z podglądaniem skojarzyła mi się z "3 metry nad niebem" xD
Wszyscy jadą po Heldze :ccc hahaha
Boski !!
Buziaki :*
Mmmhm :)
OdpowiedzUsuńno ciekawie, ciekawie.
Całkiem, całkiem :>
OdpowiedzUsuńA tak poważne, to bardzo mi się podoba.
Widać, że dobrze się dogadują, że są tak blisko siebie. To naprawdę słodziutkie :*
OdpowiedzUsuńHelga haha :D Nawet Mario jej nie lubi ;p
Fajnie, fajnie :D
http://es-pot-fer-el-truc-per-estimar.blogspot.com/2014/02/rozdzia-2-jak-ona-ma-na-imie.html zapraszam do przeczytania i skomentowania drugiego rozdziału opowiadania o Fabrique :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam i muszę powiedzieć, że jak najbardziej mi się podoba :*
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńSłodko <3
OdpowiedzUsuńFajnie :D
OdpowiedzUsuńMi też wydaje się, że Lili będzie miała romansik z Mario <3
Fajnie by było, Mario jest bardzo fajny :D
:)
OdpowiedzUsuńNo fajnie, fajnie :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że Lili ma oparcie ze strony Mario, fajny przyjaciel z niego :)
A może nie tylko przyjaciel? :*
Daj znać o nowym.
Fajnie. Już nie mogę doczekać się kolejnego :*
OdpowiedzUsuńA ja właśnie nie przepadam za Götze.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem lepiej by było, gdyby nie byli razem.
ale tak ogólnie to fajnie.
Zapraszam na IV rozdział historii Jazlyn i Cesca ! http://unbreakable18.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń