Jak wielka musi być więź między rodzeństwem, by jeździć za sobą niemal po całym świecie? By rezygnować dla tej drugiej osoby ze swoich spraw? By podporządkować jej życie? Podpowiadam- ogromna! A gdy to rodzeństwo jest do siebie podobne i pod względem fizycznym i psychicznym dodatkowo mają te same zainteresowania i rozumieją się bez słów, to nie ma mocy, która mogłaby zerwać więź między nimi. Bo niema nic piękniejszego na świecie niż miłość siostrzano-braterska.
<.>
W mieszkaniu panował kompletny chaos! Tak już się dzieje, jak prowadzi się "koczowniczy" tryb życia. Zmiana miejsca zamieszkania przynajmniej raz do roku, plus do tego ciągłe zabieganie nie pozwalają na urządzenie się w mieszkaniu. Mimo, że w tym mieszkaniu są już od ponad roku, kartony z ciuchami i innymi rzeczami nadal zajmują centralne miejsce w salonie. Gdyby się przyjrzeć dokładniej, zauważy się również worki wypełnione przeróżnymi drobiazgami w każdym rogu pokoju. Syf kompletny!
-Mam Cię odebrać po treningu?
Brunet siedział na szarej kanapie w salonie i pakował do torby treningowej swoje żółto pomarańczowe korki z napisem TRLA, co w pełnym znaczeniu oznacza- Thiago Rafinha Lili Alcântara. Jego imię i imię jego rodzeństwa.
-Nie, raczej nie.
Stała przy lusterku w łazience i wiązała swoje kręcone, ciemne włosy w wysokiego kucyka.
-No dobra, tylko później nie miej pretensji, że musiałaś wracać na piechotę. Jak ostatnio.
Zapiął czarną torbę z czerwonym herbem i przewiesił ją sobie przez ramię.
-To była inna sytuacja. Jestem umówiona z Sophie. Mamy wybrać się na zakupy, więc będę później w domu.
Wyszła z łazienki i również zaczęła wkładać najpotrzebniejsze rzeczy do swojej torby treningowej.
-Zakupy...
Ciężko odetchnął.
-To baw się dobrze.
Pocałował siostrę w policzek i chwycił za klamkę od drzwi wejściowych. Gdy je otworzył, ujrzał stojącą przed nim blondynkę z pomalowanymi ustami na krwisto czerwony.
-Cześć Thiago.
-No cześć i zarazem żegnam.
Minął ją w drzwiach i po krętych schodach zszedł do swojego auta. Dziewczyna tylko odprowadziła go wzrokiem.
-Jezu jaki on jest seksowny!
Zatrzasnęła za sobą drzwi i z rozmarzoną miną położyła się na kanapie.
-Jezu jaka ty jesteś głupia!
Zaczęła ją przedrzeźniać brunetka, która właśnie skończyła pakować strój sportowy do torby.
-No nie moja wina, że tak bardzo mi się podoba... Zresztą bardzo dobrze wiesz.
Usiadła na szarej, miękkiej kanapie i przyglądała się przyjaciółce.
-Thiago nigdy nie zwróci na Ciebie uwagi. Jesteś moją przyjaciółką. Przyjaciółką jego młodszej siostry, a co z tym idzie- jesteś gówniarą. Poza tym jemu nie w głowie teraz dziewczyny. Skupia się na piłce. Nie jedna już próbowała mu zawrócić w głowie...
Założyła na nogi czarne adidasy, zapięła bluzę i przewiesiła czarno czerwoną torbę przez ramię. Stojąc przy otwartych drzwiach czekała na przyjaciółkę. Już po kilku chwilach szły chodnikiem na stadion.
-Wiesz... Ale gdybym tak którąś noc spędziła u Was... I zupełnie przez przypadek miałabym na sobie moja najseksowniejszą bieliznę... I pomyliłabym pokoje kładąc się przy nim na łóżku... Może by zmienił o mnie zdanie? Jak sądzisz?
-Sądzę, że masz nie równo pod sufitem, ale próbuj. Tylko żeby nie było, że Cię nie ostrzegałam.
Niemka tylko uśmiechnęła się pod nosem i poprawiła torbę, która zdobiła jej wysportowane ciało.
Obie dziewczyny grały w żeńskiej drużynie Bayernu Monachium.
Sophie tutaj się urodziła. Ten klub zawsze miała w sercu. Cieszyła się, że teraz jest jego częścią. Gra na pozycji środkowego pomocnika, ale równie dobrze radzi sobie na skrzydłach.
Lili z kolei jest typowym snajperem. Ma instynkt zabójcy w polu karnym przeciwnika. Gdy tylko ma piłkę przy nodze, bez najmniejszego problemu umieszcza ją między słupkami. Do tego mimo jej stosunkowo niskiego wzrostu, dobrze gra głową oraz jest obunożna. Oczywiście dużo bardziej precyzyjne i mocniejsze strzały oddaje ze swojej lewej nogi, ale prawą też strzeliła nie jedną bramkę. Jest napastnkiem kompletnym dlatego marzy, by jakieś inne kluby zwróciły na nią uwagę. W Bayernie jest głównie przez brata. Gdy on podpisał kontrakt z tym klubem, postanowiła, że też spróbuje swoich sił w Niemczech. Wcześniej grała w żeńskiej sekcji piłki nożnej w FC Barcelonie. Ale jakoś nikt nie potrafił odkryć jej talentu. Przez rok zagrała tylko w jednym meczu i to przez ostatnie dziesięć minut. Zostawiła piłkę, zajęła się szkołą. Skończyła szkołę średnią z wyróżnieniem. Dopiero po trzech latach do niej wróciła, tutaj w Monachium.
-Pamiętasz o zakupach dzisiejszych?
Spytała się, gdy zakładała opaskę uciskową na prawe kolano.
-No przecież zabiłabyś mnie, gdybym zapomniała. Powiedziałam nawet Thiago, że ma po mnie nie przyjeżdżać.
-A mógł jechać z nami! Świetnie by było!
-Dziewczyno-wtrąciła się wysoka, postawna blondynka stojąca w pobliżu rozmawiających- Przecież Alcântara nie zwróci na Ciebie uwagi. To jest piłkarz na światowym poziomie. Nie w głowie mu takie fujary jak ty.
Machnęła ręką, na której wisiała opaska Bayernu Monachium.
-Przypomnę Ci, że też grasz w tej drużynie, fujaro. A poza tym nie wtrącaj się, bo Ciebie nikt o zdanie nie pytał.
-Ja przynajmniej nie podkochuje się w kimś, u kogo wiem, że nie mam szans!
-Ciebie nawet by nikt nie chciał! Spójrz na siebie! Jesteś większa niż nie jeden facet! W barach masz więcej niż mój ojciec. A twarz masz brzydszą niż mój pies!
Blondynka aż zrobiła się cała czerwona! Faktycznie, przypominała bardziej mężczyznę niż kobietę, dlatego Sophie nie powinna z nią zaczynać... Jest od niej o połowę chudsza. Może nie dużo niższa, ale w jej spodnie zmieściły by się jej dwie.
Gdy widziała zbliżającą się do niej dziewczynę, wiedziała, że będzie z nią źle.
-Odszczekaj to!!!
Nim się spostrzegła, leżała na podłodze i czuła na sobie ciężar jakim jest atakująca blondynka.
-Helga! Zejdź z niej!
Krzyczała z boku stojąca Lili, która bała się nie tylko o zdrowie, ale także o życie przyjaciółki.
-Nie z Tobą siostro gwiazdorzyny rozmawiam! Jesteś tutaj tylko dlatego, że brat się za Tobą wstawił! Nic nie jesteś warta!
-O ty kurwo!
Jej zdenerwowanie sięgnęło zenitu! Nikt jej nie będzie mówił, że nie potrafi grać w piłkę. Że nie ma talentu. Dobrze wie, że potrafi kopnąć piłkę lepiej niż niejeden chłopak. A brat piłkarz to tylko ozdoba, nic więcej.
Już po chwili leżała jej na plecach i poprzez owinięte ręce wokół jej szyi zaczęła ją dusić.
-Złaź ze mnie ty mała suko!
Próbowała ściągnąć z siebie brunetkę, ale ta za mocno się jej uczepiła. Zapominając już o Sophie, która ją przezwała, wstała z niej i teraz zajęta była tylko tym czymś, co wisiało jej na plecach i dusiło ją od tyłu. Swoją stroną, bardzo dobrze się przyczepiła. Helga kręciła się w kółko i próbowała zrzucić z siebie brunetkę, ta jednak tak sprytnie i mocno się w nią "przytuliła" że chyba nikt nie dałby rady jej z siebie zrzucić.
-Przeproś! To Cię puszczę!
Krzyczała na nią.
Sophie korzystając z całego zamieszania ściągnęła z nogi korka i czekając chwilę, aż Helga ustawi się w dobrej pozycji uderzyła ją kilka razy w głowę i brzuch. Musiała przecież pomóc przyjaciółce. Ale Helga nie dawała za wygraną! Była tak twarda, że pomysł Sophie nie przyniósł większych rezultatów.
-Co się tutaj wyprawia?!
Do szatni weszła Pani trener. Nie mogła dłużej prowadzić rozgrzewki, gdy słyszała te krzyki dochodzące z szatni. Wchodząc niemal nie przeżyła zawału! Wyobrażasz sobie to? Wielka kobieta, z nieco mniejszą kobietą na plechach, która ją dusi, druga mniejsza kobieta stojąca na podłodze i bijąca tą dużą korkiem? No sorry, ale ktoś chyba powinien zmienić dilera.
-Już! Alcântara! Złaź z niej! Rosenau odłóż tego buta, a ty Helga przetrzyj twarz, bo cała się oplułaś!
Krzyczała trenerka.
Nie musiała czekać dłużej na efekty. Już po chwili dziewczyny stały w rzędzie i wpatrywały się w trenerkę.
-Kolejny raz przyłapuje Was na bójce! Ile można?! Weźcie bijcie się w domu, parku, ale nie na stadionie! Nie na treningu! Już i tak macie na pieńku z prezesem! A teraz, gdy dowie się o kolejnej bójce, nie wiem, czy Was nie wyrzuci!
Dziewczyny tylko stały z opuszczonymi głowami i nic nie mówiły. Takie bójki z udziałem akurat tej trójki zdarzały się bardzo, ale to bardzo często. Średnio raz na dwa tygodnie trafiały do gabinetu prezesa, który dawał im ostatnią szansę, bo wiedział jak kluczowymi piłkarkami są dla jego klubu. A ile tych ostatnich szans dostawały, już nie zliczę.
-Pani trener! Niech Pani nic nie mówi... Nie chcemy wylecieć... Wiemy, że nie powinnyśmy, ale no...
Przerwała Sophie.
-Ale no nie ma gadania! Już, to prezesa! Przez Was znów obetnie mi premię!
Z opuszczonymi głowami szły za zdenerwowaną trenerką, która reszcie drużyny rozkazała biegać wokół boiska, dopóki nie wróci.
Weszły do sąsiedniego budynku i krocząc długim, białym korytarzem weszły do drzwi umieszczonych na końcu. Trener, gdy znów zobaczył świętą trójcę nawet się nie zdziwił tylko kazał usiąść trenerce, a dziewczynom stać przy biurku.
-Znowu poszło o to samo? Dziewczyny! Ile razy mam Wam tłumaczyć! Gracie w jednej drużynie! Walczycie w jednej sprawie! Nie możecie tak się zachowywać...
Żadna nie miała odwagi, by odpowiedzieć coś prezesowi. Nie chciały jeszcze bardziej pogarszać swojej sytuacji.
-Jestem zmuszony Was zawiesić. Wszystkie.
Powiedział stanowczo. Nie obeszło się to od komentarzy ze strony dziewczyn. Znów zaczęły na siebie naskakiwać, mówiąc, że to wina tej drugiej.
-Spokój ma być! Zachowujecie się skandalicznie! Powinienem Was wyrzucić na zbity ryj! Ale za dużo robicie dla klubu! Siadać na kanapie i czekamy na Waszych rodziców!
Krzyczał i zaczął wykręcać pierwszy numer.
-Przepraszam, moi rodzice raczej tutaj nie przyjadą.
Z poirytowaniem w głosie powiedziała Lili.
-Alcântara! Myślisz, że nie wiem?! Siedź cicho!
Zadzwonił najpierw do rodziców Helgi. Jej ojciec jak zwykle w biurze, nie obchodziła go córka, więc stwierdził, że nie może po nią przyjechać. Jej matka się zgodziła. Ale to też nie było jej na rękę, bo musiała zamknąć swój sklep mięsny.
Jeśli chodzi o rodziców Sophie, przyjechali oboje. Dla nich córka była oczkiem w głowie, dlatego gdy usłyszeli o jej kolejnej bójce czuli wstyd za córkę. Oj chyba nie wyjdzie przez następne dwa tygodnie z pokoju...
-Lili, Twój brat nie odbiera.
Prezes spojrzał w stronę brunetki siedzącej między Helgą, a Sophie.
-A jak ma odebrać, skoro ma trening? To chyba logiczne, że nie ćwiczy z telefonem w majtkach...
Przewróciła oczami.
-W takim razie sobie tutaj posiedzisz. Wy dwie na korytarz i czekać na swoich rodziców. Pani trener już dziękuję, premii znów nie będzie. A ty Alcântara siedzisz tu, dopóki Twój brat po Ciebie nie przyjedzie.
Założyła ręce na piersi i ze zdenerwowaną miną oparła się o oparcie kanapy.
-Trzymaj się...
Usłyszała tylko, gdy Sophie zamykała za sobą drzwi.
Została sama w nie dużym pokoju. Było z niego okno na stadion. Widziała swoje koleżanki, które biegały wokół boiska.
Próbowała dodzwonić się do Thiago, nie odbierał.
Przeglądając puchary, które stały na półce przy drzwiach usłyszała, że przyszli rodzice Sophie. Prezes wziął ich do osobnego pokoju i przedstawił całą sytuację.
Spojrzała na zegarek, jedenasta dwadzieścia. Thiago ma trening do dwunastej, plus dwadzieścia minut na przebranie i dziesięć na dojazd tutaj. Nie miała zamiaru czekać ponad godziny! Musiała wymyśleć coś innego.
Ostatni raz zadzwoniła do Thiago. Znów to samo.
Włączyła swoją książkę telefoniczną. Nikt się nie nadawał, by mógł ją stąd wyciągnąć. Aż natrafiła na jedno nazwisko.
-------------
Cześć i czołem! :D
Witam na moim kolejnym blogu, już ósmym :)
Opowiadanie pisane na szczególne prośby ze strony mojej koleżanki... Ma małe schizo, cóż zrobisz, nic nie zrobisz.
Opowiadanie nie o Barcelonie, ale raczej już zdążyłyście się domyśleć o jaki klub chodzi.
Nie jestem jakoś specjalnie ich fanką, ale czego nie zrobi się dla koleżanki?
Od razu mówię, że to opowiadanie będzie dość krótkie, przynajmniej na tą chwilę takie będzie.
Mimo wszystko mam nadzieję, że Wam się spodoba ! :*
Kolejne opowiadanie ?! *___*
OdpowiedzUsuńCudne!
Wiesz, Lili bardzo przypomina mi Bibi... Ty! Nawet imię mają podobne :)
Przypomina mi ją pod względem charakteru, obie takie zadziorne i wydaje mi się, że jej też życie może nie do końca się ułożyć. Może być "niesprawiedliwe".
Ale się zobaczy, może się mylę?
Baardzo, ale to baardzo mi się podoba! <3
Faktycznie, podobne :) Nawet nie zauważyłam...
UsuńAle mogę powiedzieć, że ich historia będzie zupełnie inna. Lili nie jest taka wredna ^^
I dziękuję za komentarz :*
To jest genialne ! :D
OdpowiedzUsuńMega śmieszne :D
Nie dość ze ta dziewczyna wygląda, jak wygląda to jeszcze ma na imię Helga haha i sklep mięsny :D
Rozwalil mnie tekst trenerki ty z niej zejdz, ty odłoż buta a ty Helga wytrzyj twarz bo się oplulas hahaha :D
No ale dobra ogarniam się :P
Bardzo mi się spodobało. Chyba Thiago nie ma z nią łatwo, skoro cały czas bójki ?!
I kto ją z tego wyciągnie ?!
Chcę więcej ! :)
Helga wyszła idealnie ! :D
UsuńWłaśnie o to chodziło. Cieszę się, że Ci się podoba :*
Taak, nie ma łatwo... Ale to jest Thiago, na pewno da sobie z nią radę :)
Następny za kilka dni.
Hhhahaha, CZEŚĆ MENTALLY, PISZĘ DO CIEBIE Z PODŁOGI! :d
OdpowiedzUsuńZajebiste!
Śmiechowe :D
Dawaj szybko następne!
Lili jest bezbłędna! Już ją wielbię ! <3
OdpowiedzUsuńTHIAAAAAAGOOO <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńMój malutki :*
Świetne to jest!
Hhaha, Helga :D zajebiste,
muszę Ci powiedzieć, że może nawet fajniejsze niż opowiadanie o Marcu Shanti, bo takie bardziej pozytywne i śmieszne :D
Ale tamto też bardzo lubię!
Każdy ma inny gust. Fajnie, że Ci się podoba :*
UsuńHahhaha :D
OdpowiedzUsuńNo co zrobisz, nic nie zrobisz-- Typowy Seba <3
WGL Abstrachujki są świetni :D
A co do opowiadania, to fajnie, że piszesz kolejne :*
I fajnie, że postanowiłaś napisać coś o Thiago :)
Tak baaardzo za nim tęsknie :( </3
A będzie Pep?
Bo skoro to Bayern? To Pep musi być!
Może to właśnie to niego napisze?! :D
A jak nie do niego, to do kogo? Nie wiem...
Bardzo, bardzo, baaardzo mi się podoba :*
I kiedy bohaterów wrzucisz? :)
UsuńTak, Abstrachuje są najlepsi <3
UsuńZmartwię Cię, to nie będzie Pep. W ogóle raczej go nie będzie w tym opowiadaniu. No chyba, że jakaś mała rola, czy coś.
A co do bohaterów, to właśnie wrzuciłam :)
No ja pierdziele!
OdpowiedzUsuńMój Bayern! <3
Jakbyś czytała mi w myślach. O jeszcze Thiago, uwielbiam go!
Jest świetnie! Ciekawi mnie tylko, do kogo Lili zadzwoni...
WIELBIĘ ! :>
Serio Bayern ? ehhh...
OdpowiedzUsuńBorussia! O Borussii mogłabyś napisać :*
Tak, serio :)
UsuńO Borussii kiedyś było, kilka rozdziałów...
Ale wiesz, skoro nie przepadasz za Bayernem i jednym z głównych bohaterów, to zdradzę Ci, że będziesz zadowolona :*
Fajnie :D
OdpowiedzUsuńHhehe Thiago ma ciężko z siostrą... Oby jakoś to przetrwał :D
Świetnie się zaczyna!
<3 <3 <3
OdpowiedzUsuńCudne to jest!
Takie śmieszne! :D
Zadziorna Lili zawsze spoko :P
Śmieszne, nie zaprzeczę ;d
OdpowiedzUsuńZaczyna się fajnie, dawaj następne!
Super rodzeństwo Lili i Thiago ! <3
OdpowiedzUsuńThiago ogólnie bardzo lubiłam. Do Lili też nic nie mam, fajni są :)
Daj znać o nowym :*
Thiago ! <3 Zaczęło się dość intensywnie, nie powiem xd Ta bójka serio odtworzyła mi w pamięci inne wydarzenie i przez parę minut siedziałam i płakałam ze śmiechu przed komputerem :D Ogólnie to mi się podoba, fajnie pisane, tak luźno. Będę wpadać ! :D
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie: http://unbreakable18.blogspot.com/
Thiaaaaago <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńCudne to jest!
Takie zabawne i zarazem mega ciekawe!
To kogóż ona zadzwoni? Może ma tajemniczego chłopaka u boku? :D
Hhahahhah :D
OdpowiedzUsuńZajebiste!
Lili jest świetna! Thiago uwielbiam( sentyment po grze w Barcelonie) wszystko jest na jak najlepszej drodze, bym i tego bloga bardzo, ale to bardzo polubiła :*
Daj znać o nowym rozdziale :D
I VAMOS BARCA!
Póki co 0-1 <3
Przyznam, że zaciekawiła mnie ta historia :)
OdpowiedzUsuńNie dziwie się Lili, że tak zareagowała. Widać, że ma dość bycia porównanej do brata i gadania, że jest tutaj dzięki niemu...
Bardzo ją lubię, nie chcę, żeby wyleciała z klubu..
LILI BĄDŹ GRZECZNA! :D